Dzień 4 - Sobota 05.09.98| poprzedni dzień| dzień następny

[bc. poranek, wilgotny ale z nadzieją na słońce]

[bc. szutrowe drogi idealne na poranną gimnastykę]

Wyjeżdżamy z gór w wiosce Uriu, kierując się na Vatra Dornei poszukując spawacza, bo jeden ze stelaży od kufrów nie wytrzymał bezdroży gór Laposului.

[bc.Krzyś spawa, reszta suszy namioty]

Dalej w kierunku słynnego wąwozu Gheorgheni-Bicaz, ale od strony Bicaz.

[bc.ach te pusto stany]

[bc.Alpo-Bieszczady]

[bc.Czemu one się tak nam przyglądają]

[bc.To ja rozpaliłem ogień z wilgotnych gałązek !]

Noc zastaje nas zanim dojeżdżamy do celu. Nocujemy w górach masywu Stinisoarei oczywiście na dziko. Myjemy się w strumieniu, grzejemy się przy ognisku, prowadzimy cygańskie życie.

 

 

 


Poprzedni dzieńDzień następny

Powrót do kalendarza