Dzień 12 - Niedziela 13.09.98 | | poprzedni dzień | | dzień następny |
Poranna modlitwa, wiadomo. Ostatnie podane śniadanko i w trasę.
[bc. Ostatnie rzuty oczyma na miejsce rozkoszy]
[rzuca Iwo]
[bc. rzuca Krzysztof]
[bc. Naprawdę ostatni rzut oka]
Dziś mamy do przejechania 2 zbiorniki paliwa i marzy nam się dotarcie do promu w Canakkele. Jadąc wzdłuż wybrzeża Aegean Sea nawijając widoki ....
[bc. Autostradą w budowie]
[bc. Kocham to zdjęcie i ten motocykl ]
[bc. Chwilka postoju nad brzegiem morskim]
... dojeżdżamy do Troi. Zwiedzamy to słynne miejsce. Jedno można powiedzieć. Troja to ruina. Ale jeszcze gorzej od nas i Troi wyglądały wymęczone japońskie turystki, które wysiadły z autokaru. Tych Troi to było kilka. Każda powstawała na miejscu poprzedniej, także to co pozostało to fragmenty różnych miast. Najciekawsze z dziejów legendy są wielkie skorupy i kawałki rur. Nie spodziewałem się takich obrazków. Najważniejsze na koniec. Dziwię się, że trojanie dali się nabrać się na takiego konia, chyba że stojący przy muzeum wielki drewniany kuc z domkiem na grzbiecie, to raczej dowolna interpretacja Konia Trojańskiego.
Nocujemy w agroturystycznym podwórku we wsi Troja. Ostatnia noc w Azji. Niebo nocą robi wrażenie bo gwiazdy w zasięgu ręki i pewnie umknęło by naszej uwadze gdyby nie brak prądu we wsi.
Poprzedni dzień | Dzień następny |